top of page

Ostatnie spotkanie z Blue.

  • Zdjęcie autora: Dagmara Brodziak
    Dagmara Brodziak
  • 14 lip 2022
  • 2 minut(y) czytania

Po ponad miesięcznej przerwie stanęłam przed wyzwaniem ostatecznym. Ostatni dzień zdjęciowy, ponowne golenie głowy i scena otwierająca cały film - narodziny Blue.


W przerwie świątecznej i po bardzo trudnym lądowaniu w rzeczywistości, po wielu próbach ratowania siebie i odnalezienia swojej tożsamości jako Dagmary. Jako Dagmary bez włosów, jako Dagmary, która chce pokochać i zaakceptować siebie na nowo i co więcej pragnie odkryć nowe poziomy swojej kobiecości i seksualności.


Dzięki Reiki, dzięki świadomemu przyjrzeniu się sobie, medytacji i jodze zaczęłam się odbudowywać. Kupiłam nowe ciuchy, odkryłam nowe makijaże podkreślające moje walory nawet w bardzo krótkich włosach. Bardzo pilnowałam by mówić do siebie samej „kocham cię”, „jesteś seksowna”, „jesteś boginią”. I stopniowo zaczęłam w to wszystko wierzyć i według tego żyć.


Kiedy przyszłam we wtorek na praktykę ponownego wejścia w Blue z Dybą, w swoich nowych jeansach, w czarnym futrzanym płaszczu, z ustami pomalowanymi czerwoną szminką, z kreską na oku- bo założyłam, że nie będę płakać - bardzo się zdziwiłam. Nie potrafiłam się skupić, cały czas się oceniałam, patrzyłam z boku na siebie jak wyglądam, czy głupio czy niegłupio. Czy na pewno ładnie? A może grubo? A co z mieszkaniem? Które wybrać? Kiedy pojadę znowu do domu?


Nie było miejsca dla Blue. Nie było przestrzeni na próbę, na błąd, na eksperyment. Tak więc w drugiej godzinie praktyki pękłam i się rozwaliłam na kawałki ze strachu, że za dwa dni zdjęcia a ja nie potrafię tego zrobić ponownie. Nie potrafię przywołać Blue, nie potrafię. A może nie chcę. Nie chcę żeby kolejny dzień zdjęciowy - jeden jedyny znowu kosztował mnie tyle poszukiwań i bólu co poprzednie?


Wyszłyśmy na papierosa, na mróz -10stopni. Dotknąć śniegu. Uspokoić się. Utulić lęk.


Spłynęła szminka, spłynęła kreska z oka. Poczułam zimno na twarzy. Blue zaczęła nieśmiało wracać do mnie.


Kolejnego ranka o 6 rano Miki wziął golarkę i zgolił moje ledwie odrośnięte włosy w naszej łazience. W medytacji, w skupieniu, w zgodzie, że nie wiem co dalej. Że nie muszę być perfekcyjna. Że moje jedyne zadanie to skupienie i cisza. I oddech.


Kolejna próba była mocna, była dobra. Dałam sobie przestrzeń - granatową aurę ze srebrnym brokatem gdzie nie ma błędów, są tylko opcje. Nieskończona ilość opcji. Bez autocenzury.

Przyszedł dzień narodzin. Ostatni dzień zdjęciowy. Domknięcie historii Blue w samym jej początku.


Po raz kolejny wchodząc na plan, widząc rozkładające się światło, statywy, krzątających się ludzi, z którymi już tyle przeżyłam poczułam wszechogarniającą radość i pełnię. Spełniające się marzenie. Wielkie chwile, sekundy i minuty. Dzień zdjęciowy trwał 12 godzin. Dla mnie minęły one jak niecała godzina. W skupieniu, w namaszczeniu, w zaufaniu, w życzliwości, w poczuciu piękna, które myślałam, że gdzieś zgubiłam.


ree

Na pożegnanie Blue napisałam krótki wiersz. Chyba pierwszy w moim życiu.

I tak tym wpisem kończąc serię na blogu o mojej filmowej podróży postanowiłam podzielić się nim. Niech będzie ostatnią kropką w tym opowiadaniu. Do następnego filmu. Do następnej roli. Do następnego spotkania.


„Szłam w bezkres,

Płakałam w bezkres.

A ze mną był tylko wiatr,

I woda,

I szepty poprzednich istnień tych co odeszli,

Tych co moimi oczami oglądają świat.

I cisza, która połykała każdą łzę.”

D.B dla Blue


 
 
 

Komentarze


Post: Blog2_Post
  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn

©2022 by mikroswiaty. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page